Przemilczałam głębokość morza,
przemilczałam jego dno i sedno.
Świat wokoło trzaskał i gorzał.
Lata dymią, przygasają, bledną.
Przemilczałam, a teraz powracam
tropem ognia w ślady pogorzelisk.
Przypomnienie wystrzela jak raca:
kolorowy, nietrwały obelisk.
I z lat tamtych wypalonej gliny
nieudolną, pytającą ręką
lepię życia skutki i przyczyny
mądrym szczęściem polewane cienko.